Mało kto myśli już o zimie, ale do końca roku zostało kilka miesięcy. To wcale niedużo, jeśli planujemy prace ociepleniowe. Przerwane pandemią koronawirusa łańcuchy dostaw nadal mogą odbijać się na dostępności styropianu, a termoizolację należy przecież wykonywać przy określonej pogodzie. Dla osób, które chcą skorzystać z ulgi termomodernizacyjnej, a nie rozpoczęły jeszcze inwestycji, to również jest ostatni dzwonek.
Wybór styropianu to już najmniejszy problem. Podstawowe pytanie, jakie zazwyczaj zadają sobie właściciele domów, brzmi: biały czy szary? Biały to styropian standardowy, szary nazywany jest też pasywnym i przede wszystkim kojarzony jest z energooszczędnością. „Warto pamiętać, że styropian biały, taki jak np. Fasada Pro 40, oraz szary, taki jak np. Passive Pro 31, różnią się parametrami określającymi ich izolacyjność, ale nie znaczy to, że jeden jest lepszy, bo jest energooszczędny, a drugi gorszy, bo nie jest. To tak nie działa” – podkreśla Dariusz Pruszkowski, doradca techniczny w firmie Styropmin.
Jak zatem to działa? Nowo budowane domu, a także te modernizowane, muszą spełniać te same normy (zaostrzone od stycznia 2021 roku), jeśli chodzi o zapotrzebowanie na energię, niezależnie od tego, jakie materiały budowlane zostaną użyte. Przy wyborze styropianu trzeba zatem mieć na uwadze nie tylko koszty tego materiału, ale też np. grubość warstwy. Ten sam efekt osiągniemy bowiem układając grubszą warstwę styropianu standardowego, co cieńszą warstwę styropianu pasywnego. „To może mieć znaczenie np. dla estetyki elewacji, dlatego tego rodzaju decyzje są podejmowane już na etapie projektu domu” – wskazuje Dariusz Pruszkowski.
Jest to ważne szczególnie w przypadku docieplania domów już istniejących, gdzie płyty styropianowe są po prostu układane na elewacji. Gruba warstwa może być bardziej widoczna i zaburzyć proporcje np. poprzez optyczne złudzenie zmniejszenia okien.
Płyty styropianowe standardowe i pasywne wymagają tej samej dbałości. Po pierwsze nie mogą być narażone na bezpośrednie działanie słońca – zarówno, gdy są przechowywane, jak i już po ułożeniu. Wzrasta wówczas ryzyko ich zniekształcenia. Z drugiej strony prace budowlane – przede wszystkim z powodu wymagań zaprawy klejowej – nie mogą być prowadzone w temperaturze poniżej minus 5 stopni Celsjusza.
Pandemia dotyka termomodernizację
Koniec lata i jesień to zatem ostatni moment na prace ociepleniowe. Tymczasem – jak wskazuje sierpniowy raport Polskiego Instytutu Ekonomicznego – rynek nadal boryka się z niedoborem surowca do produkcji styropianu. Już w kwietniu Polskie Stowarzyszenie Producentów Styropianu wyjaśniało, że to efekt z jednej strony przerwania łańcucha dostaw (zamknięte były dwie fabryki w USA i jedna w Holandii), a z drugiej – dużego zapotrzebowania Chin, które odbudowują się po pandemii.
„Obserwujemy globalne zawirowania bardzo uważnie. Nasza produkcja nie ma zakłóceń i dostawy na rynek są nieprzerwane. Niemniej radzimy osobom, które planują w tym roku prace ociepleniowe, by nie zwlekały z zakupem na ostatnią chwilę” – mówi doradca techniczny w firmie Styropmin.
Trzeba zbierać rachunki
Za (co najmniej) planowanie prac powinny wziąć się też osoby, które chcą skorzystać z ulgi termomodernizacyjnej, a jeszcze nie rozpoczęły inwestycji. W zeznaniu podatkowym za 2021 rok będzie można odliczyć wydatki na ocieplenie domu (jak i inne związane z ograniczeniem zapotrzebowania na energię). Trzeba mieć je jednak udokumentowane. Warto zatem zadbać o to, by mieć nie tylko faktury za zakup, ale i za wykonanie robót. Maksymalnie jedna osoba (właściciel lub współwłaściciel domu) może odliczyć do 53 tys. zł.
Co ważne, zwłaszcza w kontekście zaczynania inwestycji pod koniec roku, można ją realizować przez trzy lata. Ale nie dłużej: jeśli przedsięwzięcie nie zostanie ukończone w ciągu trzech lat, trzeba będzie zwrócić ulgę.